wtorek, 26 maja 2015

Ja nigdy bym Pani nie odesłał do gazu.

       Za każdym razem, zaraz po przebudzeniu, choćby nie wiem jak miała ciężka noc, jej nogi wiodą ją prosto do kuchni, a palec wskazujący prawej ręki jakby zupełnie odruchowo ląduje na przycisku włączającym czajnik. Sięga swój ulubiony kubek do kawy i w oczekiwaniu na wrzątek idzie jeszcze lekko po omacku do łazienki za pierwszą potrzebą. Siada na toalecie podpierając ciężką głowę dłońmi wspartymi przez łokcie na kolanach i myśli ależ ja współczuje facetom, że tak muszą od rana stać nad kiblem, gdy tymczasem ja wygodnie sobie siedzę. Podchodzi do umywalki, obmywa twarz letnią wodą i przez chwile patrzy w lustro bez słowa, a w myślach tylko sobie odpowiada i po co ci to głupia było, cały dzień na kacu, na własne życzenie. Kręci w geście rezygnacji głową, wychodzi z łazienki, gasi światło i zmierza w kierunku czajnika, aby zalać kawę bez której funkcjonować nie potrafi. Dolewa mleko, siada na swoim ulubionym blacie skierowana twarzą do okna. Odpala papierosa i w milczeniu delektuje się tą chwilą. W pewnym momencie, przypomina sobie coś co nie daje jej spokoju. Zeskakuje z blatu biegnie do sypialni, prawie gubiąc zęby na zakręcie i wybiera pierwszy na liście numer. Sygnał oczekiwania przeciąga się w nieskończoność, a ona podskakując na palcach jakby jej się chciało siku szepcze do siebie, odbierz, cholera odbierz no. W słuchawce nagle odzywa się głos młodej dziewczyny, która bez ogródek mówi, czy ciebie zupełnie powaliło, wiesz która jest godzina!? Z lekka lekceważąc pytanie swojej przyjaciółki rzuca do słuchawki, tak prawie południe, lepiej mi powiedz jak to się stało, że nie jesteś u mnie po wczorajszej imprezie!? W słuchawce głucha cisza. Nagle słychać odgłosy ziewania i przeciągania. Wreszcie zaczyna mówić, no co mam ci powiedzieć, pamiętasz tego blondyna przy barze? W sumie to powinnaś być mu wdzięczna, wpakował cię do taksówki i zapłacił za kurs, żebyś bezpiecznie wróciła do domu! Nie wierzyła własnym uszom. Tak, chyba, żeby mógł cie w spokoju przelecieć. Nie chce znać szczegółów, daj znać jak dojdziesz do siebie. Czerwona słuchawka i powrót na blat był teraz jej najlepszym pomysłem. Odpaliła kolejnego papierosa i bujała się niczym niedorozwinięta na blacie w rytmach swoich ulubionych piosenek. Prysznic, tak tego mi teraz trzeba. A że w głośnikach własnie odpalił się zupełnie przypadkiem Death Proof - Down in Mexico, nie pozostało jej nic innego jak w najbardziej erotyczny i kuszący sposób, tanecznym krokiem zrzucić bardzo skąpą koszulkę, tak zwaną nocną, i udać się do łazienki, aby tam pod prysznicem dokończyć to co zaczęła przed lustrem w przedpokoju. Dając sobie klapsa w prawy pośladek powiedziała, zmarszczek coraz więcej, ale tyłek nadal jędrny, więc czym ja się do cholery przejmuję, i jakby nigdy nic zaczęła skupiać się na sprawach życia codziennego. Szybki przegląd prasy, nowinki internetowe i już miała wstać kiedy jej telefon zawibrował, a w prawym górnym roku pojawiła się zielona dioda. O wstała księżniczka. Lepiej późno niż wcale. Chwyciła telefon zupełnie od niechcenia i lekko zamarła. Hej maleńka, widzimy się wieczorem? Z radości nawet lekko podskoczyła, bo wiedziała, że nikt jej nie widzi. Pewnie, że się widzimy, pomyślała i odpisała co proponujesz?

       Wieczór był stosunkowo ciepły jak na majowy i nawet nie zapowiadali deszczu, aczkolwiek w zaistniałej sytuacji chyba byłoby jej wszystko jedno. O 22 mieli się spotkać w najbardziej undergroundowym lokalu w tym mieście. Bardzo cieszyła się na to spotkanie, bo miała już dość imprez w modnych drogich klubach do których ciągnęła ją jej najlepsza przyjaciółka. Cieszyła się, że będzie mogła założyć na siebie to co chce, a nie to co powinna, bo inaczej jej nie wpuszczą. Dochodząc do wyznaczonego na spotkanie miejsca, zatrzymała się wyjęła z kieszeni papierosa i zaczęła w torebce szukać zapalniczki. Musiała wyglądać dość komicznie z papierosem w ustach i nosem w torebce, przeklinając przy tym jak stary żul. Już prawie straciła nadzieję, że będzie mogła ukoić nerwy przy pomocy tego trującego nałogu, kiedy nagle przed sobą ujrzała postać od pasa w dół, mówiąca do niej, taka ładna buzia, a tak brzydko mówi, chcesz ognia? Podniosła wzrok i otworzyła lekko buzię, co sprawiło, że papieros prawie wypadł jej na chodnik. Zawsze jednak miała dobry refleks, uśmiechnęła się i powiedziała, dzięki, tego mi było trzeba. Jak będziesz tyle palić, to niedługo się przekręcisz, dodał i odpalił swojego papierosa. Uśmiechnęła się do niego szczerze, ale z lekką ironią po czym razem udali się na imprezę. W klubie było ciemno i duszno, a w powietrzu unosił się gęsty dym papierosowy. Do tego niebieskie światło, które oświetlało salę było tak intensywne, że zaczęła żałować, że nie zabrała ze sobą okularów przeciwsłonecznych. Z resztą chyba nie ona jedna. Rozejrzyj się za jakimś miłym miejscem, ogarnę alko, powiedział i zniknął w tłumie. Miłym miejscem? Tak naprawdę wszystko mi jedno, możemy nawet usiąść na podłodze wymamrotała i w tym momencie dostrzegła idealną przestrzeń na spędzenie tego wieczoru. W niedalekiej odległości od parkietu, za filarem, który lekko ich zasłaniał, ale jednocześnie pozwalał na to, aby to szalone niebieskie światło delikatnie do nich docierało, stała stara dwuosobowa kanapa w kolorze żwiru, a przed nią mały metalowy stolik z butelką po piwie, która teraz służyła jako popielniczka, chyba. O tu jesteś, już myślałem, że cie nie znajdę, powiedział, na co ona szybko dodała nie oddalałam się od parkietu na wypadek gdyby naszła cie ochota na tańce. Odstawił piwo na stolik, spojrzał na nią robiąc groźna minę, tak wyglądał przy tym dość zabawnie, i dodał nigdy nie zobaczysz jak tańczę. Roześmiała się wniebogłosy i odparła skąd wiesz, że już nie widziałam? Bo gdyby to była prawda, raczej byś tu teraz nie siedziała. Odparł z lekkim żalem w głosie.

       Fakt, na tańce namówić go nie mogła, ale chyba nawet nie chciała z nim tańczyć. Podobało jej się, że w miejscu tak pełnym ludzi on zachowuje się, jakby nikogo poza nimi tam nie było. Spotkali paru znajomych, ale poza wymienionymi uprzejmościami, uściskami dłoni czy cmoknięciem w policzek nie trwało to dłużej niż minutę do trzech. Kiedy parkiet się zagęścił, a stosunek ilości pijanych ludzi do tych trzeźwiejszych był znacznie przeważający, nachylił się w jej kierunku tak, że na szyi poczuła jego ciepły oddech pachnący mieszanką piwa, papierosów i gumy balonowej, którą częstował ja cały wieczór. Lecimy do mnie czy do ciebie? Zapytał i kusząco poruszał brwiami, żeby nie poczuła się speszona, a w razie jej odmowy, mógłby to obrócić w żart, choć oboje wiedzieli, że odmowy nie będzie. Kto ci powiedział, że chcę gdzieś iść? Zapytała zupełnie serio. Speszył się i już miał zmienić temat, kiedy ona wybuchnęła śmiechem i dodała, chodźmy do ciebie, zapewne masz świetną kolekcję płyt, którą musisz mi pokazać. Popatrzył na nią lekko zmieszany, po czym dodał, płyt nie mam, a nawet gdybym miał zapewne i tak byś żadnej z nich nie przesłuchała i znowu zaczął ruszać brwiami uśmiechając się o wiele odważniej. Wstała, zabrała torebkę, nachyliła się nad nim tak, że nie mógł nie zauważyć jej delikatnego dekoltu, po czym powiedziała idę siku, za 10 min przed wejściem i nie czekając na jego reakcję odwróciła się na pięcie i poszła w kierunku toalet. Jedyna myśl jaka teraz przyszła mu do głowy, była na tyle nieprzyzwoita, że postanowił wstać wyjść na zewnątrz i w międzyczasie ostudzić nerwy paląc papierosa. Cholera ostatni, zaklął pod nosem i dostrzegł szyld sklepu nocnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz