wtorek, 24 marca 2015

Zaniedbasz, to stracisz.

       Starałam się ostatnio dość krytycznie spojrzeć na moją "twórczość". Nie będę ukrywać, że jest to trudne zadanie, bo tak naprawdę ciężko jest samemu dostrzec swoje błędy i sprawiedliwie się ocenić. No dobra o wiele trudniej jest się do tego otwarcie przyznać. Więc niech już wam będzie. Fakt... może i moje artykuły (o ile w ogóle w świecie literatury można je zakwalifikować do tej grupy) są pisane dość chaotycznie i czasem komuś kto to czyta może wydawać się, że całość nie do końca ma sens, ale kto powiedział, że każdy musi odbierać twórczość innych osób tak samo jak one? Postrzegam to tak samo jak ludzkie gusta. Proste, niektórzy lubią czerwony inni zielony. Tak więc moi drodzy jeżeli nawet stwierdzicie, że to co piszę pozbawione jest sensu, a do tego politycznie niepoprawne, to zapytam, po co więc to czytacie? Z zazdrości? Z litości? Z nudy? Z ciekawości? A może zwyczajnie macie jakieś kompleksy i po przeczytaniu moich myśli dochodzicie do wniosku, że nie jest z wami tak źle? Nie martwcie się. Prawda jest taka, że każdy je ma i może faktycznie przez chwilę poczujecie się lepiej, ale nie będzie to trwało nawet 15 minut :).
       Cóż mogę wam powiedzieć na pocieszenie? Nawet taka zdolna bestia jak ja (w wielu dziedzinach życia nie tylko w przelewaniu myśli na papier) ma z tym problem. No to mi się udało. Ci którzy dobrze mnie poznali - zaznaczam DOBRZE, doskonale wiedzą, że ostatnie zdanie, jakby to delikatnie powiedzieć (limit przekleństw na dziś już wykorzystałam) jest wierutnym kłamstwem.
Słownik języka polskiego pisze tak:
  1. zbiór określonych przedmiotów lub zjawisk wzajemnie się uzupełniających - no gdyby nasze kompleksy jeszcze się uzupełniały... Czytam dalej,
  2. w psychologii: kombinacja cech osobniczych, pragnień, emocji, uczuć, najczęściej nieświadomych, przejawiających się w różnego typu dążeniach, obawach wpływających na zachowanie się i przyjmowanie określonej postawy wobec innych - yyy, a tak bardziej po ludzku? O jest i punkt trzeci!
  3. poczucie winy, niepewności, niższej wartości - no i o to mi właśnie chodziło!
Ja bym to jeszcze podzieliła na mniejsze podzbiory. Dla przykładu:
  • kompleks brzydoty (ogólnie pojęty - grube nogi, małe piersi, krzywy nos itd...)
  • kompleks głupoty (ale chyba nie znam nikogo kto by się martwił, że jest głupi, bo zazwyczaj nie ma o tym pojęcia)
  • kompleks społeczny (albo bardziej finansowy - wiadomo biednym jest trudniej)
I moje ulubione (autorskie):
  • kompleks przypisany
  • kompleks ukryty
Na czym one polegają? O chętnie wam opowiem. Mianowicie. W pierwszym przypadku sprawa jest całkiem prosta. Żyjecie sobie całkiem niczego nieświadomi. Owszem dostrzegacie pewne niedostrzegalne przez innych niedoskonałości, a tu nagle któregoś dnia ktoś przychodzi i mówi wam (pomijając kto by to nie był, choć wiadomo od bliskich bardziej boli) zupełnie znienacka, bez ostrzeżenia, że np macie krzywe zęby. No tak wiem przykład dość abstrakcyjny bo kto by nie wiedział, że ma krzywe zęby? Chociaż moment... Tłuste dupy w leginsach nie wiedzą, że są tłuste i wciskają się w te rajty, że im prawie szwy pękają... Okey więc ma to sens. I od tego dnia taka osoba zaczyna postrzegać się przez pryzmat krzywych zębów czego całe życie nie robiła.
W drugim przypadku jest nieco gorzej. Polega to na długotrwałym pokazywaniu drugiej osobie, że coś z nią nie tak. I o ile osoba pokazująca nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, że przez swoje zachowanie wprawia tą drugą osobę w kompleksy, to jeszcze pół biedy, bo czasem jest i tak, że robi to całkiem świadomie. Co za tym idzie ta druga osoba - nazwijmy ją ofiarą, albo nie bo zaraz będą jakieś obiekcje co do słuszności tego stwierdzenia, niech zatem będzie tą drugą - zaczyna zastanawiać się co jest z nią nie tak, bo coś musi być nie tak skoro osoba "pokazująca" tak ją traktuje. Co gorsza, jak sama nazwa wskazuje jest to kompleks ukryty, a zatem żadna z tych osób nie przyzna się tej drugiej, że zauważyła ów KOMPLEKS.

       I tak się zastanawiam. Ile ja mam ukrytych kompleksów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz