wtorek, 14 lipca 2015

Ja nigdy bym Pani nie odesłał do gazu.

       Stał przed lokalem o dźwięcznej nazwie "Jazgot" i powoli zaciągał się dymem z papierosa. Spojrzał na zegarek, ale nie był w stanie określić czy ustalony czas oczekiwania już minął czy nie, gdy natychmiast przeleciała mu przez głowę myśl damska toaleta, 10 minut, nierealne. Dogasił papierosa ostentacyjnie wciskając go w szary, zabrudzony chodnik i dziarskim krokiem udał się do sklepu nocnego. Przed nim w kolejce stały jeszcze trzy inne osoby, które chyba nie do końca zdawały sobie sprawę, że znajdują się w tak zwanym osiedlowym źródełku, a nie w wysokiej klasy sklepie z alkoholami z całego świata, gdyż wybór wódki na wieczór zajmował im tyle czasu, jakby do wyboru mieli pełen asortyment, a nie wyborową, żołądkową gorzką i luksusową (ta miała największe powodzenie nie wiedząc czemu). Na całe szczęście z obskurnego zaplecza sklepowego zasłoniętego, dość mocno przybrudzoną, szaro zieloną kotarą, wyłonił się wysoki mężczyzna w wieku około 35 lat z lekkim zarostem i grymasem niezadowolenia na twarzy. Zrobił on dość silne wrażenie na klientach sklepu, bo nie wiedzieć czemu nagle wszyscy wiedzieli po co przyszli i kolejka w mgnieniu oka zmalała do zera. Co podać, odezwał się tym swoim niskim smutnym głosem i spojrzał mu prosto w oczy tak intensywnie jakby chciał z nich wyczytać całe jego życie, a nie listę zakupów. Niebieskie LM i czteropak, odpowiedział bez zawahania. Wyjął z tylnej kieszeni spodni gotówkę, zapłacił i wyszedł, czując na sobie przeszywający wzrok sprzedawcy odprowadzający go do samych drzwi.
Nie ukrywał, że poczuł ogromną ulgę zamykając je za sobą. Co za dziwny typ, pomyślał i odpalił papierosa z nowo zakupionej paczki.
       Spojrzał w stronę klubu, ale nie zauważył, aby ona już na niego czekała, kobiety, to była jedyna myśl jaka w tej chwili przyszła mu do głowy, po czym uśmiechnął się pod nosem i zaczął rozglądać dookoła. Nagle ni stąd ni zowąd po jego prawej stronie stanęła postać, którą niechętnie zmierzył od dołu do góry wzrokiem. Ubrana była w firmowe sportowe buty, ciemne dżinsowe spodnie, szarą modna marynarkę i koszulę w czerwona kratę, ponoć najmodniejszą w tym sezonie. Kiedy doszedł do końca, czyli do twarzy owego osobnika, lekko nim wstrząsnęło, kiedy okazało się, że rozpoznał w niej najlepszego kumpla z przed lat, który w interesach wyjechał z miasta i miał już nigdy nie wracać. Uszanowanie, nie sądziłem, że Cię tu spotkam, powiedział z lekkim uśmieszkiem i stał dalej w bezruchu jak jakiś manekin na wystawie, uważając, żeby nie pognieść sobie tych nowych ciuszków. Zanim to co powiedział znajomy, dotarło do jego zwojów mózgowych, zdał sobie sprawę, że stoi jak sierota z otwartą buzią i patrzy z niedowierzaniem. No co kumpla nie poznajesz? Wiem, wiem stary trochę czasu minęło, wiele się pozmieniało, mówiłem, że nie wrócę, ale wróciłem. Nosz kurwa chociaż mrugnij oczami, żebym wiedział, ze rozumiesz co do Ciebie mówię. Nie rozumiał, ale nie mógł tak dłużej stać, wyjął papierosa z ust i odrzekł wszystkiego bym się spodziewał w tym zapyziałym mieście, ale Ciebie? Stary, co Ty tu robisz! Niech Cię uściskam. I zaraz po tym jak to powiedział, zaczął serdecznie tego żałować, bo kumpel chyba wziął to zbyt poważnie ściskając go tak mocno, że czuł iż niemal łamie mu żebra. Dobra dosyć tych czułości, co Ty tu robisz? Zapytał i spojrzał w stronę drzwi od klubu, ale nadal jej nie było. Ooo stary to jest tak długa historia, że chyba nie starczy Ci czasu, żebym Ci ją teraz opowiedział. Powiem tylko w kilku słowach, że poznałem kogoś, tzn nie kogoś tylko dziewczynę, aż tak się nie pozmieniało, no i okazało się, że pochodzi z okolić naszego miasta. Właśnie zgarniam ją z pracy i jedziemy do jej starych. Będę się oświadczał. W tym momencie, pobladł jeszcze bardziej. Co Ty do diabła będziesz robił? Nie wierzył własnym uszom. Przez głowę przeleciały mu miliony myśli, ale żadna nie była na tyle dobrze skonstruowana, aby mógł powiedzieć coś więcej, kolokwialnie mówiąc miał taki bajzel w głowie, że aż zrobiło mu się słabo. Stary co tak pobladłeś, przecież w końcu musiało się to tak skończyć, ale co Ci będę opowiadał, zaproszenie na ślub dostaniesz, wtedy nadrobimy zaległości, a tymczasem lecę, bo będę całą drogę słuchał, że się spóźnimy. I napij się czegoś, bo z wrażenia chyba padniesz! Poklepał go energicznie po plecach i zniknął w tłumie pijanych i głośno rozmawiających ludzi, nie czekając nawet na jego zdławione i ciche, ale serdeczne cześć, powodzenia stary.
       Nie do końca zdawał sobie sprawę ile czasu minęło od jego wyjścia z lokalu, ale był pewien, że więcej niż 10 minut, o których wspomniała jego towarzyszka. Lekko chwiejnym krokiem udał się w stronę klubu intensywnie wdychając i wydychając powietrze, jakby jeszcze to co się przed chwila wydarzyło nie do końca było realne. Podszedł pod wejście szukając wzrokiem dziewczyny, z którą miał spędzić resztę tego dziwnego wieczoru. Bez skutku. Wahał się. Wejść do środka czy czekać dalej? Zadzwonić, czy napisać? Wiedziałem, że to nie był najlepszy pomysł, żeby ja do siebie zapraszać. Pewnie wzięła mnie za kompletnego desperata i zwiała przy pierwszej możliwej okazji. Kretyn ze mnie. Kretyn. Wolał się dłużej nad tym nie zastanawiać. Sięgnął do lewej kieszeni spodni i wyciągną telefon. Wybrał na ekranie ikonę ostatnie połączenia i na pierwszym miejscu od góry wyświetlił się kontakt Małpa, wcisnął zieloną słuchawkę i przyłożył komórkę do ucha regulując głośność na maksa, bo niewiele było słychać przed klubem. Trzy dzwonki i cisza. Sygnał był lekko przerywany, jakby gubił zasięg, wtem ktoś odebrał telefon ale nie było słychać nic poza głośna muzyka przerywaną od czasu do czasu brakiem zasięgu. Cholera, niemożliwe żeby jeszcze tam była. Lekko zdezorientowany schował telefon do kieszeni i ponownie wszedł do ciemnego i zadymionego klubu.
       Z trudem przebijał się przez tłumy pijanych ludzi, docierając w końcu do korytarza, na końcu którego znajdowały się toalety. Rozejrzał się dookoła i z rozczarowaniem stwierdził, że jej tu nie ma. Ponownie wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał dobrze już sobie znany numer. Przerywany sygnał świadczył o tym, że nadal powinna być w środku, kiedy zorientował się, że ktoś odrzucił połączenie. Zadzwonił ponownie, ale jedyne co usłyszał w słuchawce przepraszamy, wybrany abonent jest w tym momencie nieosiągalny. Niewiele myśląc wszedł do damskiej toalety i zobaczył jak jakaś pijana dziewczyna siedzi na podłodze pod ściana, trzymają w ręku jej telefon, mają na sobie jej kurtkę i tą małą charakterystyczną torebkę między nogami. Tą samą, którą miała ona dzisiejszego wieczoru. Głośno zapytał co do cholery?!
     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz