środa, 5 sierpnia 2015

Marzenia nie mają ceny.

       Swego czasu, miałam na koncie dość pokaźną sumę pieniędzy. Na tyle pokaźną, że w zasadzie, nie musiałam się martwić o najbliższą przyszłość. Nawet gdybym została nagle bez pracy, mogłabym sobie pozwolić na spokojne bezstresowe życie, no przynajmniej przez jakiś czas. Daje to ogromny komfort psychiczny. Świadomość tego, że jest się zupełnie niezależnym, od nikogo, a także świadomość tego, iż na tą niezależność sama sobie zapracowałam. Jest tylko jedno ALE, po co mi te wszystkie pieniądze, skoro nie mam z kim ich wydawać? I tu wszystkie kobiety otwierają ze zdziwienia szeroko usta. Możecie je panie zamknąć. Od zawsze wychodziłam z założenia, że we dwoje zawsze jest raźniej.

       Później jednak jak to w życiu bywa, wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam. Moje podejście do życia się zmieniło, bo poznałam kogoś, dla kogo warto było coś zmienić. Wiele aspektów mojego dotychczasowego życia przestało mieć znaczenie, a na ich miejsce wskoczyły zupełnie inne, nowe. Czy korzystniejsze? I tak i nie. Wiele mogłabym zmienić, wiele chciałabym przeżyć raz jeszcze, ale jak to mówią czasu nie cofniesz, młodsza nie będziesz.

       Wtedy zdałam sobie sprawę, że teraz kiedy już mam z kim budować swoja niezależną przyszłość, nie muszę już odkładać na później tego co miałam w planach kiedyś zrealizować, tym bardziej, jeśli realizacja moich marzeń idzie w parze z marzeniami tej bliskiej mi osoby. Wiecie jakie to uczucie, móc spełnić czyjeś marzenie? Nawet to z pozoru mało istotne dla ciebie, ale tak ważne dla tego kogoś? Móc mu towarzyszyć w najważniejszych momentach jego życia. Wspierać go w realizacji osobistych planów i wiedzieć, że jesteś pierwszą osobą, z którą chciałby się podzielić swoimi nawet najmniejszymi sukcesami, a do tego mieć możliwość całkowitej samorealizacji? Nie? No cóż, warto coś takiego przeżyć choćby raz w życiu. Kilka razy widziałam ten błysk w oku. Widziałam tą radości, której do dziś nie jestem w stanie zapomnieć i uśmiech tak szczery, jaki tylko można sobie wyobrazić. I dodam jedynie, że żadne pieniądze nie są w stanie tego zastąpić. Jest jeszcze jeden powód dla którego spełnianie marzeń jest tak piękną sprawą. Świadomość tego, że w pewnym, nawet maleńkim stopniu, przyczyniłaś się do zmiany, na lepsze, czyjegoś życia.

       Mam tylko jeden, mały dylemat, który od jakiegoś czasu nie daje mi spokoju. Czy spełnianie marzeń przez samego siebie daje więcej radości niż marzenia, które ktoś dla ciebie spełnił? A co więcej, być częścią tego marzenia, choć nie do końca oboje byliście tego świadomi? Oczywiste jest, że to co przychodzi łatwo, o wiele trudniej jest szanować i docenić. Może ma to większe odniesienie do kwestii materialnych, a może właśnie nie ma to żadnego znaczenia. Bo co za różnica czy zafundowałeś sobie trochę przyjemności sam czy z czyjąś pomocą? Jak mówiłam, bardzo ciężko mi się do tej kwestii odnieść, bo chyba nikt nigdy nie spełnił mojego marzenia. Z czego to wynika? Sama nie do końca wiem, może zwyczajnie są na tyle dziwne i nietypowe, że ciężko jest się komuś w ogóle za nie zabrać, zwyczajnie wymagają zbyt wiele zachodu a może po prostu nie mówię o tym co tak naprawdę chciałabym w swoim życiu zrealizować, bo boję się, że zostanie to odebrane jako mało ważne i nieistotne, tyle że tak naprawdę jak ktoś może powiedzieć, że moje marzenia są śmieszne czy mało ważne, skoro to są moje marzenia? Chyba osobiście preferuję metodę małymi kroczkami do celu.

       Nie wiem jak powinnam to wszystko interpretować, aczkolwiek ostatnimi czasy moje podejście do życia bardzo się zmieniło. Pewnie mają na to wpływ wydarzenia ostatnich tygodni, które w dość istotny sposób, odbiły się na moim życiu, zdrowiu i tym jak powinnam je postrzegać. A pomimo tego, nadal istnieje jedna kwestia, która z marzenia przepoczwarzyła się w koszmar. Jak do tego doszło? Jak na to pozwoliłam? Po dzień dzisiejszy nie mam zielonego pojęcia. Nie wiem też czy istnieje jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji, bo póki co każde z nich wydaje mi się beznadziejne. Ciężko jest patrzeć jak wszystko wymyka ci się spod kontroli, a ty jedyne co możesz zrobić, to obserwować to ze stoickim spokojem, otwartą buzią i wybałuszonymi oczami.

       Tyle razy walczyłam ze sobą, chciałam się od tego wszystkiego odciąć, aby wreszcie to wszystko zmienić, aby to jedno marzenie nie stało się tym ostatnim. Więc czemu nadal tego nie zrobiłam?

       Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem całej tej sytuacji jest fakt, że marzenia nie są racjonalne. Marzenia są po to by je spełniać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz